niedziela, 21 października 2012

Rozdział IV

Przyspieszyłam kroku, bałam się obrócić, żeby sprawdzić czy za mną nie idą. Nie słyszałam na szczęście żadnych kroków. Śmiechy powoli też ucichły. W końcu odważyłam się spojrzeć za siebie. Nikomu nie życzyłabym zobaczyć czegoś takiego. 2 dresów szło w moją stronę  Byli kompletnie pijani. Widocznie reszta, a było ich 6, nie chciała brać w tej głupiej "zabawie" udziału., albo czekali aż tych 2 mnie do nich przyniesie...
Jeszcze nigdy nie biegłam tak szybko. Szybko w tym przypadku to i tak za wolno.. Biegli 3 razy szybciej ode mnie. Zaczęłam płakać, co spowolniło moje możliwości. To koniec-pomyślałam.
Zrobią mi krzywdę a ja nie będę miała nic do gadania! Nagle ktoś złapał mnie od tyłu za rękę. Nigdy nikt mnie tak mocno nie chwycił. Odwróciłam się w tym kierunku. I tak bym się nie wyrwała z tak mocnego uścisku.. Teraz ryczałam już jak głupia. Zaczęłam się rzucać i wołać pomocy, póki jeszcze mogłam. Zdążyłam tylko piszczeć, bo dres złapał mnie w pół i zatkał usta swą wielką łapą. Łzy przysłaniały mi wszytko. Było ciemno, bo oprócz jednej latarni na środku ulicy nie świeciło się żadne światło. Mimo tego, ze przez płacz nic praktycznie nie widziałam, wiedziałam w jakim idziemy kierunku..
Nieśli mnie do pozostałej szóstki. Wpadłam w gówno. Już z tego nie wyjdę cała - pomyślałam.


****************************

Nagle coś mną zachwiało i poczułam okropny ból głowy i całej klatki piersiowej. Leżałam na ziemi. Bałam się cholernie, ale musiałam ostatkami sił zobaczyć, co spowodowało to, że olbrzym, który mnie niósł, mnie upuścił. Był pewnie na tyle pijany, ze zachwiał się i poleciał na bok, a ja w przód. Te rozmyślania, które wydają się dosyć długie, trwały ułamki sekund. Odwróciłam więc szybko głowę, która równie szybko zapulsowała ogromnym bólem. Trudno. Lepiej mieć wstrząs mózgu, niż robić nie wiadomo co z kilkoma dresami.. Zignorowałam ból. Wstałam nie wiem jakim cudem dosyć sprawnie. Widoku który zobaczyłam nigdy bym się nie spodziewała. Jeden facet leżał na poboczu drogi i krwawił dosyć mocno z nosa i ust. Po szybkich oględzinach stwierdziłam, ze jest nieprzytomny. Rozglądnęłam się i zauważyłam , że drugi dres, ten co szedł obok olbrzyma, który mnie niósł dostaje od innego faceta. W tej chwili byłam zupełnie zdezorientowana.. Nie wiedziałam o co chodzi. Czyżby inny dres chciał mnie tylko dla siebie?! Byłam bliska załamania nerwowego. Tego wszystkiego było po prostu za dużo! Głowa cały czas mi o sobie przypominała. Nie miałam dokąd uciekać. Po jednej stronie biło się 2 facetów, a po drugiej, za zakrętem czekała na mnie grupka dresów. Nagle zauważyłam coś, co wcześniej w ogóle nie przykuło mojej uwagi. KRZAKI! Pokuśtykałam do nich na tyle szybko na ile mogłam. Były kujące. F**K - przeklnęłam w myślach.
Nie miałam jednak innego wyboru. Po chwili siedziałam już cała w nich zakryta. Czułam jak krew spływa mi strumieniem z kolana w stronę kostki.. Przy upadku musiałam nieźle zaryć o ziemię. Normalnie zaczęłabym ryczeć jeszcze bardziej, ale nie było mi przecież smutno. Byłam tak potwornie wkurzona i nieprawdopodobnie zdesperowana, ze gdybym miała uciec przed dresami, to zrobiłabym na prawdę wszytko, byleby się oswobodzić lub gdzieś schować. Próbowałam uspokoić oddech, co nie było łatwe..
Chciałam usłyszeć czy faceci dalej się biją. Nie słyszałam jednak zupełnie nic. Może ten 2 facet wyskoczył skądś żeby mi pomóc?! Tak, to by było możliwe. Niby na początku wygrywał z dresem, ale co jeśli jednak przegrał i teraz leży gdzieś na drodze zakrwawiony i nieprzytomny? Nagle wszystkie moje myśli mnie opuściły. Usłyszałam, ze ktoś idzie po betonie w moją stronę. teraz to już na pewno koniec.
Zgwałci mnie i zabije. A jak będę się rzucała to zrobi mi coś jeszcze! Chociaż właściwie nic nie mogło być gorsze...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz