środa, 16 stycznia 2013

Rozdział XXXI

-Kinga zwariowałaś?! Nie zrobię tego! Mama mnie zabije i wyrzuci z domu! Ogłupiałaś do reszty??
-Kasia do jasnej cholery! Czy ty kiedyś zrobiłaś coś szalonego?! Ah! No tak.. Zapomniałam, że poszłaś na wagary w czwartej klasie podstawówki! Ale oczywiście nie możesz mi pomóc, nie?! Po co! Najlepiej mieć przyjaciółkę gdzieś! - wykrzykując to wybiegłam z klatki z załzawionymi oczami.
-Kenga! Zaczekaj! - usłyszałam głos Kini, tylko ona mnie tak nazywała. - Ja ci pomogę, wyjadę z tobą.
-Dziękuję, ale to nic nie da.. Jesteś jeszcze młodsza ode mnie, a musimy mieć opiekuna żeby lecieć. Kasia jest za grzeczną dziewczynką, żeby się na coś takiego zgodzić. Kinga ja po prostu muszę to zrobić. Nie wytrzymam dłużej z tą rodziną, a jestem tu raptem 3 dni! Tak strasznie się stęskniłam za..
-Kinga! - odwróciłam się i zobaczyłam Kasię z jakimś dziwnym facetem - przynajmniej tak mi się zdawało, ze był to facet.. Było około 23, nie widziałyśmy więc za dużo.
-Kinga kto to jest?
-Nie mam pojęcia, ale wygląda jak gwałciciel z mopem na głowie. - odparła z przerażeniem Kinia.
Normalnie bym się roześmiała, ale serio tak wyglądał; długi prochowiec, czarne, skórzane buty, jakaś dziwaczna peruka i okulary przeciwsłoneczne. Kto do cholery nosi je prawie o północy?!
Przybliżyłyśmy się z Kingą do siebie, ale po minie Kasi, która była coraz bliżej stwierdziłyśmy, że nie ma się czego bać. W końcu podeszli na tyle blisko, że wszystko zrozumiałam.
-Liaaa!!!
-Ciiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii!!!!! - usłyszałam syknięcie ze wszystkich stron.
-To na prawdę ty?! - krzyknęłam z radością i zawiesiłam się mu na szyi. Objął mnie opiekuńczo i po chwili odstawił na ziemię.
-Kinga, mamy mało czasu, dobrze, że się spakowałaś i dałaś Kasi nasze numery.
Coo??!! Mrugnęłam kilka razy ze zdumienia. Nie dawałam jej żadnych numerów. Czemu oni tak dziwnie na siebie patrzyli!? O Boże. Ona się mu chyba podoba. Ale akcja!
-KINGA!! Słuchasz nas w ogóle?
-YYY Coo?? Przepraszam, zamyśliłam się.
-Mówię, ze musimy się pospieszyć, bo twoja mama zaraz może wrócić, a za pół godziny mamy samolot.
No tak! Jego widok kompletnie wybił mnie z formy. Ceremonia pożegnalna nie trwała zbyt długo.
Szliśmy z Liamem dosłownie kilka minut, po czym otworzył mi drzwi do srebrnego bmw. Usiadłam w środku, bo koło mnie leżał jakiś wielki wór.
-Cześć Kinga! - usłyszałam z przedniego siedzenia.
-Ym.. Cześć - odpowiedziałam trochę nieśmiało, nie wiedząc za bardzo do kogo mówię.
-To nasz nowy ochroniarz, jest kumplem Zayna. Mat, przedstawiłbyś się najpierw - zganił go Liam.
Kiedy usłyszałam imię Zayna zakręciło mi się w głowie. Znów wracam do normalnego życia - pomyślałam.
Mat skierował lusterko wsteczne na mnie i uśmiechnął się przepraszająco.
-Payne! Nie rób mi wstydu przy niej, zaraz się zaczerwienie! - wybuchliśmy śmiechem - Malik mówił, ze jesteś śliczna, ale nie przypuszczałem, że aż tak..
Stwierdził uśmiechając się do mnie, a moja twarz pokryła się czerwienią. Nie dlatego, ze usłyszałam komplement. Za chwilę, no dobra... za kilka godzin znów miałam być szczęśliwa. Znów miałam być z moim chłopakiem. Znów miałam poczuć się kochana..
-A tak właściwie to wiesz, że jedziesz w przeciwnym kierunku? Lotnisko jest zupełnie gdzie indziej. - stwierdziłam po chwili nie do końca wiedząc co właściwie robimy.
-Nie jedziemy na lotnisko kochanie, to by było za bardzo oczywiste. Będziemy płynąć statkiem.
Serce podskoczyło mi do gardła. Właśnie przemówił do mnie.. worek. Spojrzałam na Liama, a moja mina wyrażała wszystko. On jednak robił się coraz bardziej czerwony i zaciskał usta, żeby nie wybuchnąć śmiechem. Mat już od początku lał ze mnie w najlepsze. W końcu położyłam rękę na płachcie i powoli ją odsunęła.
-Boże!! Zayn! Ty idioto! Wiesz jak mnie przestraszyłeś?! - krzyknęłam i roześmiałam się razem z nim.
-Niespodzianka! Przepraszam.. Nie masz pojęcia jak się za tobą stęskniłem...
(..)
Tej nocy po raz pierwszy od kilku tygodni spałam normalnie. Miałam gdzieś to, że moje nogi były pokurczone, a tułów dosyć wepchnięty w fotel. Położyłam głowę na barku Malika i zasnęłam, już nie marząc o dniu, w którym  spotkamy się ponownie.. On w końcu nadszedł.

2 komentarze:

  1. Matko w worku? xD Lałam się jak to czytałam.Wyobraziłam to sobie.Nie no nie potrafię się opanować xDDD Czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziś, no a właściwie wczoraj znalazłamntego bloga na oneci (blog roku) od razu go przeczytałam! Czekam na next! Piszesz wspaniale!

    OdpowiedzUsuń