środa, 30 stycznia 2013

Rozdział XXXII

Obudziło mnie dziwne kołysanie. Nie miałam jednak siły otworzyć oczu. Nie wiem czemu i czym byłam aż tak bardzo zmęczona. Kiedy jednak przypomniało mi się, czym mieliśmy dojechać do Anglii, a raczej dopłynąć, zrobiło mi się niedobrze. Otworzyłam oczy i w tej samej sekundzie gwałtownie się podniosłam.
-Ałłłaaaaaaaaaaa!! - pisnęłam, bo uderzyłam głową o deskę, która była kilka centymetrów nad moją głową.
-Co za debil to wymyślił?! Jak mam niby stąd teraz zejść?! - Myślałam głośno, aż usłyszałam głos obcego faceta. Wyostrzyłam słuch, ale dalej nie mogłam usłyszeć kluczowych słów. Postanowiłam się powoli zebrać. Przewróciłam się ostrożnie na bok i spuściłam po cichu nogi. Nie dosięgałam do podłogi, ale pomyślałam, że przecież takie kajuty nie mogą być za wysokie. Ta... Jak zwykle się pomyliłam. Kiedy powoli spuściłam się rękami, miałam oczywiście nadzieję, że zaraz dotknę stopami gruntu. Ale statek czy to coś w czym właśnie się znajdowałam, nagle mocno się zakołysało i bez przygotowania puściłam ręce. Za mniej niż sekundę leżałam już na ziemi. Świetnie, na pewno byłabym dobrą agentką.. Miałam jednak nadzieję, że nikt tego nie słyszał. Podniosłam się więc powoli i podeszłam do drewnianych, przesuwanych drzwi. Były uchylone i teraz wszystko mogłam usłyszeć. Niestety nie było to nic dobrego. Pierwszą złą oznaką były nie za miłe tony trzech facetów, którzy toczyli ze sobą spór o coś wielkiego. Jednym na pewno był Zayn, drugim chyba Mat, ale trzeciego nie umiałam rozpoznać. Podeszłam jeszcze bliżej drzwiczek i trochę pogłębiłam ich uchylenie. To, co usłyszałam, od razu zmroziło mi krew w żyłach. Facet, którego głosu nie umiałam rozpoznać był z policji wodnej, przynajmniej tak mogłam wywnioskować. Język, w którym mówił przypominał indonezyjski, ale nie miałam pojęcia czemu oni tak zażarcie się kłócą...
Po chwili usłyszałam kroki, które podążały w moim kierunku. Wskoczyłam do pierwszego, lepszego łóżka na dole, żeby nie było że podsłuchuję.. Roznosiły się w nim cudowne męskie perfumy. Do kajuty wszedł Liam i kucnął przy mnie.
-Hej, co się stało? O co oni się tak spierają? - pytałam, a moja ciekawość rosła w niewyobrażalnym tempie.
-Jest problem.. Policjant mówi, że nie możemy dalej płynąć.
-Co?! Dlaczego? Nie macie jakiś papierów??
-Nie, nie chodzi o papiery.
-No to o co? Powiedz mi w końcu.!
-O ciebie. On mówi, że nie masz skończonych 18 lat.
-No ale przecież jestem z wami, to nie ważne czy mam te 18 lat czy nie mam, nie? Jesteście moimi opiekunami.
-Też tego nie rozumiemy..
Mój mózg dopiero wtedy się włączył.
-Powiedz mi, kto umie mówić po indonezyjsku?
-Mat, a co?
-Zobaczysz. - odpowiedziałam pewna siebie po czym wstałam i podeszłam do swojej torby, w której nie było za dużo rzeczy.. Wyciągnęłam jednak pierwsze lepsze szmaty, bo przecież nie wyjdę do policjanta w piżamie. Wyciągnęłam także tusz do rzęs i trochę się podmalowałam. Miałam wrażenie, że Payne nie ma pojęcia co robię, ale nie miałam czasu żeby to sprawdzać.
W końcu obydwoje wyszliśmy z kajuty na świeże powietrze. Było tak jak myślałam, Zayn, Mat i policjant stali przy dziobie jachtu i dalej prowadzili tą gorącą dyskusję.
-Good morning - powiedziałam do policjanta i uśmiechnęłam się bardzo odważnie. Podeszłam do niego pewnym krokiem i stanęłam pomiędzy nim a Matem.
-On nie mówi po angielsku - odpowiedział z powagą Mat, tak samo ja Liam kompletnie nie przeczuwając co chcę zrobić.
-Och, no jaka szkoda.. - powiedziałam udając zmartwioną i spojrzałam smutno na policjanta. Kumpel Zayna powiedział coś dziwnego i dopiero wtedy niekumaty władza podniósł czapkę, skłonił się i obdarzył mnie uśmiechem. Nie był wcale taki stary, co znaczyło że mój plan, ma coraz większe szanse.
-Dobra Mat, teraz będziesz tłumaczył. Powiedz mu, że spokojnie może nas puścić dalej, mamy wszystkie odpowiednie papiery i nie ma powodu, żeby nas tak długo przetrzymywał na morzu.
-Ale, on nas zatrzymuje bo..
-Wiem głupku, tłumacz to, co ci mówię - odpowiedziałam spokojnie cały czas zerkając spod rzęs na policjanta, który jak nic ze mną flirtował. Za chwilę doszły do moich uszu jakieś dziwaczne wyrazy, właściwie nie wiedziałam czy to były wyrazy czy same pojedyncze litery.. Mat jednak spojrzał na mnie i powiedział:
-On mówi, że faktycznie mamy wszystkie papiery, ale ty nie jesteś pełnoletnia.
-Przewidziałam to.. Co za burak, jak moja uroda i to wszystko co mam w sobie na niego nie podziałało? No nic.. Która jest godzina?
-Ymm.. 6.34.
-O! I bardzo dobrze, a gdzie właściwie jesteśmy?
-No w archipelagu Małych Wysp Sundajskich.
Chłopcy zaczęli się ze mnie śmiać. Nie miałam pojęcia gdzie to jest i co w ogóle tu robimy.
-Zamknijcie się, przecież ten debil zaraz się skapnie, ze coś jest nie tak i chcemy go wyrobić. - zganiłam ich, ale dosyć miło, żeby wszystko wyglądało naturalnie. - Powiedz mu, że jestem z Polski, a w strefach czasowych dodaje się 8 godzin, więc jestem już pełnoletnia.
Dopiero wtedy chłopcy zrobili wielkie oczy, w takich sprawach zawsze miałam głowę na karku.

1 komentarz:

  1. Nie mogę doczekać się nn! Uwielbiam twój blog
    PS.Nominowałam Cię do The Versatile Blogger . Informacje są u mnie na blogu http://onedirectioninlove-love-is-not-easy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń