czwartek, 29 listopada 2012

Rozdział XXV

Wyleciałam z domu jak opętana. Malika nigdzie nie było. Nie mogłam go nawet zawołać. Kompletnie nie wiedziałam co robić ani w która stronę biec. Wyjrzałam przez furtkę i serce podskoczyło mi do gardła. Na drodze stało 2 facetów. Nawet jakby było daleko a ja byłabym niedowidząca i tak od razu bym ich poznała. Zayn stał na przeciwko Dawida i trzymał go za koszulkę, na wysokości mostka. Zaczął wytykać mu coś palcem i szczerze mówiąc Dawid wydawał się przerażony. Podbiegłam w końcu do nich nie za szybko, bo trzęsłam się jak galareta. Odciągnęłam ich od siebie i pociągnęłam Zayna w stronę furtki. Nie miałam nawet siły nic mówić, dziennikarze byli przecież tak blisko, jedno głośniejsze słowo i od razu by przylecieli.
Malik szedł za mną posłusznie, ale mamrotał coś pod nosem, że najchętniej zabiłby go, za to co robi.
Nagle obydwoje stanęliśmy w miejscu. Dźwięk, a właściwie słowa, które dotarły do naszych uszu, spowodowały, że moje ciało zamarło. Chciałam się ruszyć, ale nie umiałam nawet otworzyć ust, żeby coś powiedzieć.
-Już po was - wyszeptał czyjś głos za naszymi plecami po czym z ogromną siłą wykrzyczał - Ludzie!!! Zayn Malik z One Direction tu jest! Szybkooooo chodźcie!!!!!
Po czym patrząc na naszą reakcję zaczął się śmiać z satysfakcją. Mój wzrok od razu przykuły schody chłopców i poruszające się bardzo szybko mikrofony na długich kijkach. Poczułam na sobie czyjś dotyk, ale wszystkie te wydarzenia dochodziły do mnie z kilkusekundowym opóźnieniem. Byłam po prostu w tak nieprawdopodobnym szoku, że myślałam ze to Dawid mnie gdzieś porywa... Zorientowałam się jednak, że ktoś niosąc mnie na rękach, biegnie bardzo szybko w stronę wejścia do domu. Okrążyliśmy go jednak i weszliśmy od drugiej strony do piwnicy. Malik postawił mnie na podłodze a ja szybko zamknęłam drzwi od piwnicy na wszystkie możliwe zamki, potem zrobiliśmy to samo z głównymi drzwiami i pozamykaliśmy wszystkie okna. Widok, który zobaczyliśmy z małego okienka na strychu był przynajmniej dla mnie przerażający. Kilkunastu reporterów siedziało na trawie przed głównymi schodami. Co takiego Dawid im nagadał, ze mu uwierzyli i tu przyjechali?!
Nic nie dawały moje wyjścia do nich i granie, że jestem normalną dziewczyną, która na oczy nie widziała 1D. Babci też nie wierzyli. Mój dom stał się dla nas pułapką. Miałam nadzieję, że jednak szybko się poddadzą i Zayn będzie mógł normalnie wrócić do domu. Niestety, jak zwykle się myliłam.
(...) Moje życie nie może być tak beznadziejne. Z resztą to już nawet nie było życie. Nie spałam kilka dni. Bałam się, ze gdy otworzę rano oczy, nie będzie przy mnie ani Zayna ani reporterów na dole. On jednak też nie spał. Zdawało mi się nawet, ze ma pewne objawy depresji. Nic dziwnego. Nie mógł robić kompletnie nic.
Z czasem nawet ze sobą już nie rozmawialiśmy tak ochoczo jak dzień wcześniej, nie mówiąc o zeszłych tygodniach. Na początku było dosyć normalnie; ja przepraszałam, on mówił że to nie moja wina, przynajmniej spędzimy ze sobą trochę czasu. Nie umiałam się jednak odnaleźć w tej sytuacji. Czuliśmy się jak zwierzęta zamknięte w małej klatce, w końcu musiałam coś z tym zrobić.
-Zayn, ja już dłużej tego nie zniosę, nie może tak być! Nie możesz tutaj siedzieć, musi być jakiś sposób, żebyś stąd uciekł. oni tutaj siedzą już trzeci dzień..
-Kinga, sama nie wierzysz w to, co mówisz. Dobrze wiesz, że nawet jeśli mnie tu już nie będzie, oni stąd się tak szybko nie pozbierają i będą tu gnić. Chcę być z Tobą, ok? Kocham Cię. - powiedział, po czym pocałował mnie w szyję delikatnie obejmując w talii. Oczywiście staliśmy w ciemnościach bo zbliżała się noc, a do tego były zasłonięte rolety. Widziałam jednak jego oczy, w końcu były błyszczące. Tak dawno nie widziałam w nich nic oprócz smutki i przygnębienia. Parsknęłam śmiechem i prawie go oplułam.
-Co cię tak śmieszy? - spytał i pocałował mnie w usta, lekko gryząc moją dolną wargę. Kiedy już się od niej oderwał, powiedziałam:
-Wyglądasz jak takie groźne zwierze, co ci się stało z oczami? - zaczęłam się śmiać. Popchnął mnie lekko i obydwoje leżeliśmy już na łóżku.
-Bo mam ochote na polowanie - odpowiedział po chwili, cały czas wpatrując się we mnie.
Przysunął sie jeszcze bliżej mnie i powoli, trochę drżącymi rękami zaczął odpinać mi bluzkę. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem. Jego oczy były po prostu nie do opisania. Wyrażały tysiąc emocji na raz, ale ta jedna była najważniejsza - szczęście.
Był tak cholernie seksowny, że po raz pierwszy straciłam przy nim panowanie nad sobą. Dorwałam się do jego ust i zaczęliśmy się całować jak szaleni. W między czasie pozbyliśmy się dosyć szybko ubrań. Teraz jedyną przeszkodą była bielizna. Nie zastanawiałam się nad tym co mi wolno, a czego nie. Teraz nic oprócz nas po prostu nie istniało.
Przyparłam go do łóżka i nachyliłam się nad nim tak, że moje włosy opadały aksamitnie na jego ramionach, umięśnionych rękach i torsie. Przełożyłam jedną nogę przez jego tułów i pozwoliłam wędrować jego rękom po moim ciele, aż w końcu odpięły stanik.
Objął mnie mocniej i przeturlaliśmy się, tak ze tym razem to on był na górze. W tym momencie zrobiło mi się niesamowicie duszno, oczywiście nie było możliwości otwarcia przynajmniej jednego okna...
Za chwilę byliśmy już jednak całkiem nadzy. Nie umiem określić ile to trwało. Były to jednak najcudowniejsze minuty, jak nie godziny w moim życiu, pomimo całej tej sytuacji..
Moment, w którym był we mnie całym sobą był po prost nie do opisania. Zdawało mi się jednak, ze kochaliśmy się całą wieczność.
-No świetnie, będę miała teraz ślady na całym ciele! Nie mogłeś się najpierw ogolić? - powiedziałam, kiedy leżeliśmy juz spokojnie wtuleni w siebie i niesamowicie szczęśliwi. Moje serce jeszcze długo nie umiało dojść do siebie, z resztą wystarczyło, ze spojrzałam na niego i połykałam jego ciało w kawałkach - od razu oblewałam się rumieńcem, a przecież robiliśmy gorsze rzeczy i wtedy nie było mi tak wstyd...
Wstałam po chwili i zaczęłam się ubierać. Babcia kiedy wróci nie może nas przecież zobaczyć w takim stanie. Z ubrań, które miałam na sobie zanim Zayn się na mnie rzucił znalazłam tylko spódniczkę... Było mi trochę głupio tak paradować przed przyglądającym mi się półnagim Malikiem bez stanika, no ale pewnie nie pierwszy i nie ostatni raz - pomyślałam.
-Malik - w końcu powiedziałam surowym tonem - gdzie jest mój biustonosz i majtki?!
Popatrzył na mnie, jakby pierwszy raz w życiu słyszał o istnieniu takich rzeczy.
-No jak to gdzie? Skąd moge wiedzieć? Poschylaj się jeszcze trochę to na pewno znajdziesz.
-Ty zboczuchu! - krzyknęłam pokazując mu język i rzucając w niego poduszką z przyczepionymi do niej jego bokserkami w.. traktorki i kombajny...
-Swoją droga fajne gacie - wybuchłam śmiechem.
Jakimś cudem ubraliśmy się bez ponownego rozbierania nawzajem, chociaż nie wiem jakim udem się opanowałam. Poszliśmy na strych obejrzeć "Sierociniec" choć i tak nic nie wiedziałam z tego filmu bo cały czas śmialiśmy się i gadali o różnych pierdołach. Nie pamiętam jednak końca tego dnia. Za dużo się wydarzyło jak na jeden raz, przynajmniej dla takiej zwykłej dziewczyny jaką byłam. Zasnęliśmy  w końcu wypoczęci i zadowoleni po kilku dniach prawdziwego horroru...

1 komentarz: