czwartek, 1 listopada 2012

Rozdział X

Nie wiedziałam jak mam się zachowywać. Sama jego obecność mnie onieśmielała, a co dopiero wzrok jakim na mnie patrzył i jak wyglądał. Pomimo tego nie brakowało nam tematów do rozmów. Gadaliśmy o wszystkim. Jedyny temat, który bałam się poruszać, był ich przyjazd tutaj. Skoro przyjechali, muszą też stąd wyjechać. Bałam się usłyszeć odpowiedź na to pytanie. Musiałam jednak to zrobić. Przerwałam mu w połowie zdania. I tak nie mogłam się skupić na rzeczach, o których mówił.
-Słuchaj, przepraszam, że ci przerywam (musiałam wziąć głębszy oddech) czemu przyjechaliście akurat tutaj? I na jak długo zostajecie? - Ostatnie słowa wydusiłam już ostatkiem sił.
Malik się zamyślił. Chciał chyba dobrać odpowiednie słowa, żeby powiedzieć mi kiedy wyjeżdżają.
-Szukaliśmy z chłopakami po prostu miejsca, gdzie moglibyśmy w spokoju odpocząć. Jeszcze nigdy nie byliśmy w Polsce, więc nikt się nawet nie będzie domyślał, że tu jesteśmy. Nasi producenci nawet nie wiedzą, że przyjechaliśmy aż tutaj! No a przy okazji... Pod koniec naszego pobytu robimy koncertową niespodziankę!!!
Ostatnie słowa bardzo radośnie wykrzyknął i cudownie się do mnie uśmiechnął. Ja nie miałam powodów do radości. Co ja sobie myślałam? Że zostaną w Polsce do śmierci? Że będziemy żyć długo i szczęśliwie?! 
Łzy od razu napłynęły mi do oczu. Zrozumiał. Od razu przybrał skruszony wyraz twarzy. Tak cudownie zaciskał szczęki...
-Kiedy? - prawie się rozryczałam. Mało brakowało. Nastawiłam się na maksimum kilka dni. Nie mogą tu siedzieć przecież w nieskończoność..
-Mogę powiedzieć ci kiedy indziej? Proszę, nie psujmy tego pięknego wieczoru.
-Chcę wiedzieć. Powiedz mi, albo stąd wyjdę. - odrzekłam bardzo stanowczo.
Spuścił głowę.
-Ok - powiedziałam po chwili. Wstałam i wyszłam na zewnątrz. Była już 22. Świerze powietrze uderzyło we mnie wielką falą. Noc była chłodna, ale przepiękna  Nie wiedziałam za bardzo co ze sobą zrobić. Do domu miałam jakieś 10 km. I jeszcze te szpilki... Nie miałam jednak innego wyboru. Ruszyłam w stronę domu. Co mam zrobić?! Nawet jakbym mu się podobała, to i tak wyjedzie. Nie ma sensu robić sobie nadziei na próżno. Nie będziemy szczęśliwy, a tym bardziej nie będziemy razem. Tak bardzo tego chciałam...
Life is brutal pomyślałam i kolejny raz się to potwierdziło. 
Nagle usłyszałam, że ktoś szybko zaczyna do mnie dochodzić. Na początku się trochę przestraszyłam, ale oddechu Zayna nie dało się nie rozpoznać.
-Kinga, nie wygłupiaj się, proszę, wróć do środka, albo przynajmniej chodźmy do auta. Po prostu lepiej będzie jak ci nie powiem...
Odwróciłam się do niego przodem. Był mocno przygnębiony. Łzy w końcu puściły wszelkie bariery. Tak bardzo go pragnęłam, tak bardzo chciałam, żeby chociaż raz moje marzenie się spełniło., żeby chociaż raz udało mi się coś w życiu. Poczułam uderzenie ciepła. Dopiero po chwili zorientowałam się, że mnie przytula. Objęłam go z całych sił. Zdałam sobie sprawę, że trzęsę się z zimna. Noce w lato nigdy nie były takie chłodne. Ta, była jednak inna. Miała zmienić całe moje życie. 
Ale czy na pewno na lepsze?

1 komentarz: