sobota, 17 listopada 2012

Rozdział XX


Byłam przerażona, Zayn też. Przejął jednak inicjatywę, szybko wstał i zasłonił mnie swoim ciałem. Byłam przecież bez koszulki... Dawid wgapiał się w nas bezmyślnym wzrokiem.
-Czego tu chcesz? Kinga ci jasno wyjaśniła, że nie masz tu czego szukać. - warknął na niego Zayn.
Boże. Wszystko się chrzani. Modliłam się z całych sił, żeby Dawid nie rozpoznał Malika. Nie wiadomo, co mógłby zrobić..
-Spokojnie chłoptasiu, nie przyszedłem do ciebie tylko do niej. - odpowiedział mu Dawid i kiwnął na mnie głową z drwiącym uśmieszkiem.
Nie wiedziałam co mam zrobić. Nie mogliśmy przecież trwać w tej pozycji w nieskończoność. W końcu jednak wyskoczyłam szybko zza pleców Zayna i popędziłam do altanki po jego bluzkę. Moja niestety była za daleko, a wolałam nie oddalać się od nich na tak długi okres czasu, jeszcze by się pozabijali..
Wróciłam z powrotem na miejsce, gdzie nie bardzo wiem jaka scena się wtedy rozgrywała... Zastała mnie na prawdę dziwna sytuacja. Chłopcy ze sobą... gadali. I to na temat aut...
-Nie no, co tu sie do cholery dzieje? Ukryta kamera czy co?! - wykrzykiwałam wkurzona na oby dwóch - idź do domu - powiedziałam szybko do Zayna zimnym głosem.
-Nie zostawię cię tu samej.
-A co ja niewyraźnie mówie? Idź do domu. - powiedziałam z jeszcze większym chłodem w głosie.
Malik wstał tym razem posłusznie i wszedł do altanki, żeby mieć nas na oku. Odwróciłam się z powrotem twarzą do Dawida.
-Czego tu znowu chcesz?! Mało ci bo dzisiejszym spotkaniu rano? Jak chcesz moge ci jeszcze raz przyłożyć.
-Kinga, posłuchaj mnie. Ja na prawdę żałuję tego, co zrobiłem. Bardzo brakuje mi naszych rozmów po północy, nocowania w namiocie, wspólnych wygłupów, po prostu spędzonego razem czasu. Nie jestem z Karoliną od ok. 7 miesięcy. Nie miałem jednak odwagi przyjść do ciebie wcześniej. Jeśli nie chcesz, nie musisz mi przebaczać, ale zawsze będę czekał. Mam nadzieję, że jednak zmienisz zdanie... - powiedział i wręczył mi bukiecik kwiatów. Chyba coś we mnie powoli ustępowało. Co ja robie?! - pomyślałam.
-To co? Zgoda? - zapytał z nadzieją i jednocześnie nutką rezygnacji w głosie. Spojrzałam na niego i odpowiedziałam po chwili niepewnie:
-Zgoda. - Nie wiedziałam czy dobrze zrobiłam. Wiedziałam sama po sobie, że mi także brakowało jego widoku i spędzanego razem zawsze ciekawie czasu.
-Hmm... To może wpadniesz jutro do mnie po południu? W formie jeszcze takich przeprosin?
-Ok, mam nadzieję, że nie będziesz już więcej stracony w moich oczach.
-Dzięki - powiedział po czym uśmiechnął się trochę dziwnie, jak na ową okoliczność, bo przecież się z nim pogodziłam, ale już go nie było.
Wciągnęłam strasznie dużo świeżego powietrza w płuca, wróciłam do Malika i siadłam przy nim.
-I co? Widzę, że pogodziliście się! Gratulacje!!
-Taa.. Nie wiem czy mam się cieszyć czy płakać..
-Co? Niby czemu? Co się stało?
Ciężko było mi wymówić na głos te słowa, ale chodziły mi cały czas po głowie i nie umiałam się od tego uwolnić.
-Zayn - zaczęłam niepewnie - on cię poznał...

______________________________
Z dedykacją dla Kinii i Izabbeli :D :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz